Witryna zrealizowana dzięki:

Była moc- echa obozu zimowego KarkokoSKI Power’22

Obozy turystyki aktywnej organizowane przez Klub Turystyczny działający przy UKS Żagle to już tradycja pierwszego tygodnia ferii zimowych w naszej szkole. Tradycyjnie również w tym czasie z kolejnymi rocznikami udajemy się do Szklarskiej Poręby aby uczyć się i szlifować umiejętności szusowania na nartach, snowboardach czy nartach biegowych oraz badać granice swoich możliwości podczas wycieczek górskich. Tegoroczny obóz był pod wieloma względami wyjątkowy- ale po kolei…
Sobotni wieczór, dworzec Warszawa Wschodnia, dochodzi wpół do dziewiątej, podejrzana grupa młodzieży w wieku szkolnym zaczyna się kłębić w hali głównej, jakby na coś czekała… Do tego pokaźnego stadka punktualnie o godzinie 20:30 podchodzi mężczyzna w granatowej kurtce z napisem ‘ŻAGLE’ na plecach i z chaosu wyłania się porządek. Kwadrans po dziewiątej grupa wsiada do pociągu ‘Karkonosze’ i odjeżdża w dal… Podróż pociągiem przebiegła bardzo sprawnie i szczęśliwi pomimo półgodzinnego poślizgu względem rozkłady dojechaliśmy do Szklarskiej Poręby. Na dworcu już na nas czekał 3 opiekun, wieloletni nauczyciel w Żaglach, pan Michał Marszał. Po serdecznym przywitaniu i przedstawieniu naszego gościa ruszyliśmy przed siebie. Tego dnia w planach mieliśmy wycieczkę górską ale zanim do niej doszło udaliśmy się do okolicznego kościoła na Mszę Świętą. Podbudowani na duchu ruszyliśmy do pensjonatu Pory Roku, gdzie zostawiliśmy rzeczy, przebraliśmy się i mogliśmy spokojnie udać się na szlak, ku wielkiej przygodzie. Celem naszej wędrówki było schronisko Wysoki Kamień (1058 m. n.p.m.), gdzie po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej w kierunku zakrętu śmierci, zbójnickich skał aż do wodospadu Szklarki. Ze ‘szklarek’ udaliśmy się prosto do pensjonatu. Zmęczeni podróżowaniem nocnym pociągiem oraz ponad 30 kilometrową wędrówka po niełatwym, górzystym terenie z wielkim apetytem siedliśmy do kolacji, po której większość chłopaków po prostu usnęła.
Następny dzień (poniedziałek 31.01) zaplanowany była na eksplorację Gór Izerskich na biegówkach. Dla tym z nas, którzy narty biegowe mieli pierwszy raz na nogach trener Hubert prowadził przyspieszony kurs techniki klasycznej. Podczas niego chłopaki mogli dowiedzieć się jak wgląda ‘krok z odbicia’, jak się skręca czy hamuje na tak wąskich nartach oraz czym różni się jednokrok od bezkroku. Poznawanie nowych elementów techniki jazdy umilały nam piękne krajobrazy gór. Na naszej 20-kilomentrowej trasie odwiedziliśmy takie punkty jak: Rozdroże pod Cichą Równię, Kopalnię Stanisław czy Stację Turystyczną ORLE. A na koniec naszego biegówkowego wypadu czekała nas największa atrakcja, czyli zjazd z ‘Samolotu’- najbardziej stromego odcinka Jakuszyckich tras biegowych. Niektórym z uczestników zjazd tak się spodobał, że postanowili wspiąć się na ‘samolot’ jeszcze raz i po raz drugi nim zjechać. Bilans dnia to 19-22 km. na biegówka, mnóstwo wspaniałej zabawy i aktywności fizycznej w pięknym okolicznościach przyrody.
Kolejne cztery dni (wtorek-piątek) zaplanowane były na szkolenie snowboardowe. Nasza obozowa ekipa została podzielona na 2 grupy: olimpijską (czyli tych jeżdżących, którzy trafili pod opiekę pana Michała) oraz pucharową (czyli tych rozpoczynających przygodę ze snowboardem, którą zajął się trener Dziuba). Kiedy grupa olimpijska mogła cieszyć się dużą swobodą, ich koledzy ciężko pracowali asymilując poszczególne elementy techniki nowo poznawanego sportu. Pierwszy dzień był poświęcony na naukę ześlizgów prostych i skośnych (front i backside). Grupa ‘pucharowa’ choć bardzo liczna, bo aż 20 osobowa radziła sobie wyśmienicie, szybko przyswajając nową wiedzę i umiejętności- i tak miało być do końca wyjazdu.
Środowy poranek zaskoczyła nas złymi wiadomościami pogodowymi. W rejonie Szrenicy zaczęło mocniej wiać, co spowodowało zamknięcie górnych stacji wyciągów krzesełkowych. Dostępny był tylko jeden, na Puchatka. Przewidując ogromne kolejki do wyciągu postanowiliśmy skorzystać z okazji i trochę zaryzykować. W czasie, w którym planowaliśmy jeździć na stoku poszliśmy na wycieczkę do wodospadu Kamieńczyka, natomiast szkolenie na stoku przenieśliśmy na porę wieczorową (18.00-22.00) licząc na to, iż pogoda nie załamie się na tyle, żeby ośrodek zamknął cały stok. Ryzyko opłaciło się i o 18 stanęliśmy na świeżo zratrakowanym, który w świetle nocnych latarni przyciągał tajemniczością. Kolejki do wyciągów były również nieporównywalnie mniejsze- co utwierdziło nas w przekonaniu, że czasem warto jest zaryzykować. Ten dzień szkoleniowo upłynął pod znakiem doskonalenie ześlizgów oraz nauki skrętu rotacyjnego. I znów grupa była chłonna jak gąbka, szkolenie więc przebiegało bardzo sprawnie.

W czwartek mieliśmy nadzieję, że wiatr nie spłata nam już figla i tak się stało, Obudziło nas piękne słońce i bezchmurne niebo. Warunki na stoku wprost alpejskie- czy można chcieć czegoś więcej? W czwartek zaplanowaliśmy dużo jazdy indywidualnej i pracy w małych grupach doskonaląc poznane wcześniej elementy techniki podstawowej. Nowością tego dnia była nauka skrętu rotacyjnego NW- ostatniego, zaplanowanego na ten wyjazd, elementu szkolenia snowboardowego. Piękna pogoda pozwoliła nam nie tylko świetnie się bawić na stoku ale i podziwiać piękno karkonoskiego krajobrazu.
Ostatni dzień naszego wyjazdy był dość dynamiczny. Był to dzień zaplanowany na sport do wyboru, niektórzy z chłopaków skorzystali z tego i przesiedli się na narty zjazdowe. Dynamiczna byłą również pogoda. Z minuty na minutę zaczynało coraz silniej wiać, przez co koło południa padł komunikat o zamknięciu górnych wyciągów- znów zostaliśmy skazani na Puchatka. Niezależnie od okoliczności najwytrwalsi zostali do końca i czekając cierpliwie w kolejce wycisnęli czas na stoku jak cytrynę.
Po powrocie ze stoku pozostało nam ostateczne spakowanie bagaży, przygotowanie pokoi do oddania i oczekiwanie na wyjęcie. Dzięki uprzejmości pana Marszała oraz zaproszonego przez niego tajemniczego gości, którym okazał się pan Jarosław Sak- również wieloletni nauczyciel w Żaglach a aktualnie nauczyciel w Szlarskiej- większość naszych bagaży na dworzec pojechała samochodami, my więc mogliśmy pokonać tą trasę ‘na lekko’. Jeszcze tylko ostatnie ‘orędzie pana Michała’, pożegnania i odjazd.
Jak już zostało napisane wyżej tegoroczny obóz zimowy był dla nas (organizatorów) wydarzenie wyjątkowym. Był najliczniejszym obozem zimowych jaki do tej pory zorganizowaliśmy (24 uczestników+ 3 opiekunów). Po raz pierwszy też podczas obozu byliśmy na jeździe nocnej. Prawie każdy dzień obozowy kończył się treningiem funkcjonalnym z trenerem Grzegorze. No i najważniejsze: atmosfera! Klimat, jaki stworzyli uczestnicy: połączenie licealnego dystansu i rozwagi z ‘podstawówkowym’ humorem i rozbrykaniem a wszystko to okraszone otwartością, wzajemną życzliwością i chęcią rozwoju. To ten ostatni aspekt spowodował, że w naszym mniemaniu był to jeden z najlepszych wyjazdów, jakie do tej pory zorganizowaliśmy. Mamy nadzieję, że chłopcy wrócili tak samo zadowoleni jak MY Jeśli ktoś zadałby nam pytanie: czy na naszym wyjeździe była moc, to odpowiedź mogłaby być tylko jedna: ‘BYŁ I TO JAKI- KARKONOSKI!’

Raz jeszcze dziękujemy za zaufanie i zapraszamy za rok- w imieniu Szkolnego Klubu Turystycznego Hubert Dziuba