Witryna zrealizowana dzięki:

Od San Remo do Genui – zimowy rejs Pogorią

W dniach 19–28 stycznia grupka uczniów z naszej szkoły wzięła udział w rejsie statkiem „Pogoria”, regularnie organizującym wyprawy po morzach w Europie. Opiekunem grupy był p. Michał Pielech. Poza uczniami naszej szkoły, udział w rejsie wzięło jeszcze wiele osób z całej Polski.

Zaczęliśmy w San Remo, zostaliśmy tam dwa dni, żeby zrobić szkolenia i szczegółowo zapoznać ze statkiem” – mówi Tymoteusz Kamiński, jeden z uczestników rejsu. – „Później wyszliśmy z San Remo i udaliśmy się na Korsykę. Byliśmy tam w pięknym porcie w Calvi. Następnie popłynęliśmy na Elbę, wyspę Napoleona, do Porto Ferrario. Chcieliśmy zobaczyć dom Napoleona i fort obok, ale niestety to się nie udało, gdyż były one zamknięte. Widzieliśmy jednak je z morza i były bardzo ładne, szczególnie czerwonokremowy dom, w którym przebywał Napoleon. Z Porto Ferrario popłynęliśmy w kierunku Camogli – tak się nazywa mieścina w której zacumowaliśmy. Popłynęliśmy tam pontonami. Wszyscy poszli sobie na miasto, do jakiś restauracji, ja poszedłem na długi spacerek, było bardzo przyjemnie. Później wypłynęliśmy w kierunku Genui. Był to już nasz ostatni przystanek, więc było nam trochę smutno kiedy wychodziliśmy. Po drodze złapał nas sztorm, stanęliśmy na kotwicy i w pewnym momencie wiało nam dziewięć w skali Beauforta! W Genui zobaczyliśmy jacht byłego mafiosa, którego wsadzili do więzienia. Jacht o długości 117 metrów, z basenem, był wyceniany na 350 milionów euro. Naprawdę grubo! Ostatniego dnia, kiedy wchodziliśmy do portu w Genui, około 23.00 wieczorem zaczął padać deszcz i mocniej powiało, więc było dosyć ekscytująco”.

Rejsy statkami takimi jak „Pogoria” nie są jednak typowymi wycieczkami. O trudach takiego przedsięwzięcia mogli się przekonać uczestnicy z naszej szkoły.
Mieliśmy wachty, sprawowane po kolei przez cztery zespoły, również nazywane wachtami.” – kontynuuje Tymoteusz – „Najgorsze z nich były tak zwane „psie wachty”, czyli od 4.00 do 8.00 rano. Czasem to było morderstwo dla tych, którzy czekali na przykład od północy właśnie do czwartej nad ranem. Poza tym były różne trudne obowiązki do wykonania. Najgorsze było czyszczenie toalety, zwłaszcza kiedy mechanik strasznie się wkurzał, gdy się nie wykonywało obowiązków tak, jak on tego chciał. Zatkało go, gdy czwarta wachta na jednym z apelów wręczyła mu zabawkową przepychaczkę do sedesu”.

Z pewnością ten rejs był niesamowicie atrakcyjny dla każdego z jego uczestników. Jak mówi sam Tymek, „Pogoria jest jak nałóg, trzeba na nią wrócić”. Patrząc na zadowolenie osób, które wróciły z tej ekscytującej wyprawy po Morzu Śródziemnym, trzeba mieć nadzieję, że nie będzie to ostatnia taka akcja w naszej szkole. Bo cóż bardziej nadaje się do rejsu niż ŻAGLE? Życzymy pomyślnych wiatrów naszej załodze!